FACEBOOK - ŚWIAT PRO
Hej!
Dawno nie było wpisu, bo i nie było za bardzo o czym. Nic szczególnie nie wywołało u mnie chęci dzielenia się opinią. Jednak wczoraj nareszcie wybrałam się na "Interstellar" i mam trochę w tym temacie do powiedzenia ;)
Od czego by tu zacząć? Sama nie bardzo wiem, więc oto plakat:
Christopher Nolan, niesamowity film o kosmosie... Innymi słowy MUST SEE.
Ale...
No tego "ale" to chyba jest więcej niż słów zachwytu. Nie do końca wiem skąd tak niesamowite oceny tego dzieła.
Oczywistym plusem, o którym wiele już słyszałam przed wizytą w kinie jest naukowość i względna realność tego filmu. Powstały osobne filmy/dokumenty mówiące o tym ile prawdy o kosmosie i przyszłości zostało tu pokazane.
Pierwszym co wkurzało mnie w tym filmie, a raczej męczyło to muzyka. Uwielbiam głośność w IMAX, bardzo lubię jak muzyka w filmie jest dobrze dobrana i stapia się z nim na tyle, że nie skupiamy się na niej. Ona tylko podkreśla aktualną akcję rozgrywającą się na ekranie. Tutaj było kompletnie inaczej. Ta muzyka przytłaczała i poważnie - BYŁA MĘCZĄCA. Bardziej cieszyły mnie momenty "kosmicznej ciszy" niż ta muzyka...
Po drugie żadnego widowiska to tam nie było. IMAX wielki screen - wszystko super. Tylko na co to patrzeć? To co było fajne, to sfera, czyli zaginanie czasoprzestrzeni - wizualnie ciekawie zrobione. Sama czarna dziura czy widok planet z galaktyki też spoko. Jednak jak na niewiarygodnie superowy film o kosmosie to nie było wiele.
Dalej to tradycyjne PRZEGIĘCIE ze strony twórców. Oczywistym jest, że jak robi się film to istotna jest fabuła i też fajnie jak film ma przesłanie, ale niestety niektórzy nie potrafią dobrze zrobić jednej rzeczy, tylko starają się upchać "coś więcej". Co mam na myśli? MIŁOŚĆ. Nie chodzi o wątki romantyczne, ale bardziej o upychanie tam tej filozofii dotyczącej miłości... Mnie wystarczy kod binarny w biblioteczce, wiadomości we wskazówce zegarka i ta cała grawitacja żeby już uznać że ostro kombinują. Ale po co brnąć jeszcze dalej? Tego nie wiem.
No idąc dalej to film był po prostu za długi, i jak dla mnie to po prostu starali się ciskać na maksa jakieś wątki byle dłużej, ale ja naprawdę tego nie rozumiem. Jeśli film trwa ponad 2h to nie zawsze jest "za długi", ale musi być dobrze rozegrany.
Co było fajne?
TARS, CASE i KIPP czyli roboty, które były bardzo fajnym elementem filmu.
Generalnie, mi się to kojarzy ze współczesną "Odyseją kosmiczną" - bardziej jako obraz niż jako przekaz. To jest film dla bardzo okrojonej grupy odbiorców, choć nawet nie do końca wiem sama, dla kogo. Mnie nudził i w sumie rozczarował mimo, że nie robiłam sobie względem niego praktycznie żadnych nadziei.
NIE POLECAM!
Jest to pierwszy od Bóg wie jakiego czasu film, dla którego warto iść do kina i poświęcić trochę swojego czasu. Moim głównym zarzutem nie byłaby muzyka lub czas trwania, a zbytnie uproszczenia i niespójność w fabule. Te zarzuty jednak można skierować równie dobrze do całej współczesnej kinematografii, która często spłaszcza, pomija, przeskakuje i nie prowadzi widza w spójny świat. Nolan popełnia błędy, ale broni się, bo jego największym sukcesem było to, że widzowie zaczęli myśleć, próbowali wraz z Cooperem rozwiązać zagadkę czasu, a po wyjściu z kina nadal nie przestali się zastanawiać. Skoro nie polecasz tego filmu, to ciekawi mnie, jaki film grany obecnie w kinach uważasz za godzien spędzenia nad nim czasu.
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo mieć własne zdanie w tym temacie. Ja tylko wyraziłam własne :) Jeśli Ci się podobało to super.
UsuńOstatnimi czasy w kinach za bardzo nie poświęcałam niczemu uwagi. Ostatnimi obejrzanymi "aktualnymi" filmami które mi się podobały były "Zaginiona dziewczyna" i "Bogowie". Jednak nic co byłoby zachwycającym widowiskiem. Czekam na najnowszego "Hobbita" Z pewnością będzie godny uwagi ;)
PS. Jeśli ten film skłonił kogoś do rozmyślań, to super :) Jednak jeśli o mnie chodzi to tak jak dałam znać w poście - zbyt wiele chcieli filozofować. Gdyby ten film oparli na jednej ciekawej teorii i jednej zagadce, byłoby pewnie spoko, a tak to wg mnie nawet ta cała sprawa z Cooperem była tak bardzo przewidywalna, że gdy zobaczyliśmy go po drugiej stronie półki z książkami już wgl przestała być ciekawa. Nie pozostawiono tam nic do "rozwiązania widzowi", tylko doprowadzili do przewidywalnego końca.