piątek, 19 grudnia 2014
[FILM] "Wielka szóstka"
Animowany, ale nadal film ;)
Hej wszystkim,
tego nie chcę pozostawiać bez komentarza.
Młody widz w zderzeniu z emocjami na ekranie. To nauka o tym co jest w życiu ważne, jak radzić sobie z bardzo trudnymi sytuacjami. Ze stratą... i późniejszymi emocjami, np. złością...
Fakt poruszenia tak trudnego wątku w animacji dla najmłodszych jest niewątpliwie krokiem w dobrym kierunku. Zamiast bezmózgich, współcześnie puszczanych na wielu kanałach dla dzieci "kreskówek" warto po prostu postawić na sprawdzonych twórców, którzy zawierają w bajkach "Coś więcej". To, że temat emocji w dzisiejszych czasach jest niezwykle olewany, to chyba powszechnie wiadomo. Oczywiście zależy od kultury w której się wychowujemy oraz tego jak zostajemy wychowani przez rodziców. Jednak chyba każdy (kto ma odniesienie do mniej więcej 4-6 lat wcześniej) zauważył co dzieje się z kontaktami międzyludzkimi i wyrażaniem czy okazywaniem emocji - BIEDA. Nie wiemy co czujemy, nie wiemy jak sobie z tym radzić, szukamy oparcia w sieci, nie umiemy rozmawiać. Emocje stały się tematem bardzo trudnym. W związku z tym wracam do sedna, czyli BIG HERO 6
To bajka, która jest bardzo współcześnie, a nawet przyszłościowo pomyślana, zaszczepiająca w młodych ludziach ciekawość, chęć nauki i która pokazuje jak fajnie możemy wykorzystywać naukę :)
Z drugiej zaś strony widz styka się z Hiro - trzynastoletnim chłopcem, który traci brata i... No i właśnie... I co? Wspaniały brat, który się opiekował i wskazał właściwą drogę, był fajnym, uśmiechniętym gościem... Rodziną.
Co teraz?
Właśnie ten trudny wątek zostaje rozwinięty. Bo jak poradzić sobie ze smutkiem, a później z ogromem złości? Czy zemsta może pomóc czy nie?
Wątek moralny również w tym filmie jest. Empatii też nie brakuje.
Ta bajka to niezwykła podróż do świata przyjaźni, nauki, smutku, radości, wynalazków... To bardzo dobra produkcja. Bardzo mnie cieszy, że powstają animowane produkcje, które niosą za sobą istotny przekaz.
BARDZO BARDZO POLECAM!
Co do fajnych animacji, emocji i przekazu, to z niecierpliwością i ciekawością czekam na przyszłoroczną produkcję INSIDE OUT. To ma być dopiero "bajka O EMOCJACH". Zobaczymy jak to zostanie rozegrane ;)
Z pewnością dam znać w tym temacie, ale to dopiero za nieco ponad pół roku.
Do następnego! :)
sobota, 13 grudnia 2014
[FILM] "Interstellar"
FACEBOOK - ŚWIAT PRO
Hej!
Dawno nie było wpisu, bo i nie było za bardzo o czym. Nic szczególnie nie wywołało u mnie chęci dzielenia się opinią. Jednak wczoraj nareszcie wybrałam się na "Interstellar" i mam trochę w tym temacie do powiedzenia ;)
Od czego by tu zacząć? Sama nie bardzo wiem, więc oto plakat:
Christopher Nolan, niesamowity film o kosmosie... Innymi słowy MUST SEE.
Ale...
No tego "ale" to chyba jest więcej niż słów zachwytu. Nie do końca wiem skąd tak niesamowite oceny tego dzieła.
Oczywistym plusem, o którym wiele już słyszałam przed wizytą w kinie jest naukowość i względna realność tego filmu. Powstały osobne filmy/dokumenty mówiące o tym ile prawdy o kosmosie i przyszłości zostało tu pokazane.
Pierwszym co wkurzało mnie w tym filmie, a raczej męczyło to muzyka. Uwielbiam głośność w IMAX, bardzo lubię jak muzyka w filmie jest dobrze dobrana i stapia się z nim na tyle, że nie skupiamy się na niej. Ona tylko podkreśla aktualną akcję rozgrywającą się na ekranie. Tutaj było kompletnie inaczej. Ta muzyka przytłaczała i poważnie - BYŁA MĘCZĄCA. Bardziej cieszyły mnie momenty "kosmicznej ciszy" niż ta muzyka...
Po drugie żadnego widowiska to tam nie było. IMAX wielki screen - wszystko super. Tylko na co to patrzeć? To co było fajne, to sfera, czyli zaginanie czasoprzestrzeni - wizualnie ciekawie zrobione. Sama czarna dziura czy widok planet z galaktyki też spoko. Jednak jak na niewiarygodnie superowy film o kosmosie to nie było wiele.
Dalej to tradycyjne PRZEGIĘCIE ze strony twórców. Oczywistym jest, że jak robi się film to istotna jest fabuła i też fajnie jak film ma przesłanie, ale niestety niektórzy nie potrafią dobrze zrobić jednej rzeczy, tylko starają się upchać "coś więcej". Co mam na myśli? MIŁOŚĆ. Nie chodzi o wątki romantyczne, ale bardziej o upychanie tam tej filozofii dotyczącej miłości... Mnie wystarczy kod binarny w biblioteczce, wiadomości we wskazówce zegarka i ta cała grawitacja żeby już uznać że ostro kombinują. Ale po co brnąć jeszcze dalej? Tego nie wiem.
No idąc dalej to film był po prostu za długi, i jak dla mnie to po prostu starali się ciskać na maksa jakieś wątki byle dłużej, ale ja naprawdę tego nie rozumiem. Jeśli film trwa ponad 2h to nie zawsze jest "za długi", ale musi być dobrze rozegrany.
Co było fajne?
TARS, CASE i KIPP czyli roboty, które były bardzo fajnym elementem filmu.
Generalnie, mi się to kojarzy ze współczesną "Odyseją kosmiczną" - bardziej jako obraz niż jako przekaz. To jest film dla bardzo okrojonej grupy odbiorców, choć nawet nie do końca wiem sama, dla kogo. Mnie nudził i w sumie rozczarował mimo, że nie robiłam sobie względem niego praktycznie żadnych nadziei.
NIE POLECAM!
Hej!
Dawno nie było wpisu, bo i nie było za bardzo o czym. Nic szczególnie nie wywołało u mnie chęci dzielenia się opinią. Jednak wczoraj nareszcie wybrałam się na "Interstellar" i mam trochę w tym temacie do powiedzenia ;)
Od czego by tu zacząć? Sama nie bardzo wiem, więc oto plakat:
Christopher Nolan, niesamowity film o kosmosie... Innymi słowy MUST SEE.
Ale...
No tego "ale" to chyba jest więcej niż słów zachwytu. Nie do końca wiem skąd tak niesamowite oceny tego dzieła.
Oczywistym plusem, o którym wiele już słyszałam przed wizytą w kinie jest naukowość i względna realność tego filmu. Powstały osobne filmy/dokumenty mówiące o tym ile prawdy o kosmosie i przyszłości zostało tu pokazane.
Pierwszym co wkurzało mnie w tym filmie, a raczej męczyło to muzyka. Uwielbiam głośność w IMAX, bardzo lubię jak muzyka w filmie jest dobrze dobrana i stapia się z nim na tyle, że nie skupiamy się na niej. Ona tylko podkreśla aktualną akcję rozgrywającą się na ekranie. Tutaj było kompletnie inaczej. Ta muzyka przytłaczała i poważnie - BYŁA MĘCZĄCA. Bardziej cieszyły mnie momenty "kosmicznej ciszy" niż ta muzyka...
Po drugie żadnego widowiska to tam nie było. IMAX wielki screen - wszystko super. Tylko na co to patrzeć? To co było fajne, to sfera, czyli zaginanie czasoprzestrzeni - wizualnie ciekawie zrobione. Sama czarna dziura czy widok planet z galaktyki też spoko. Jednak jak na niewiarygodnie superowy film o kosmosie to nie było wiele.
Dalej to tradycyjne PRZEGIĘCIE ze strony twórców. Oczywistym jest, że jak robi się film to istotna jest fabuła i też fajnie jak film ma przesłanie, ale niestety niektórzy nie potrafią dobrze zrobić jednej rzeczy, tylko starają się upchać "coś więcej". Co mam na myśli? MIŁOŚĆ. Nie chodzi o wątki romantyczne, ale bardziej o upychanie tam tej filozofii dotyczącej miłości... Mnie wystarczy kod binarny w biblioteczce, wiadomości we wskazówce zegarka i ta cała grawitacja żeby już uznać że ostro kombinują. Ale po co brnąć jeszcze dalej? Tego nie wiem.
No idąc dalej to film był po prostu za długi, i jak dla mnie to po prostu starali się ciskać na maksa jakieś wątki byle dłużej, ale ja naprawdę tego nie rozumiem. Jeśli film trwa ponad 2h to nie zawsze jest "za długi", ale musi być dobrze rozegrany.
Co było fajne?
TARS, CASE i KIPP czyli roboty, które były bardzo fajnym elementem filmu.
Generalnie, mi się to kojarzy ze współczesną "Odyseją kosmiczną" - bardziej jako obraz niż jako przekaz. To jest film dla bardzo okrojonej grupy odbiorców, choć nawet nie do końca wiem sama, dla kogo. Mnie nudził i w sumie rozczarował mimo, że nie robiłam sobie względem niego praktycznie żadnych nadziei.
NIE POLECAM!
Subskrybuj:
Posty (Atom)